Antyfolk, czyli Buka, Chochoł, Golem z dyskietkami, coca colą.

16.02.2020 / Łukasz Kwaśniewski

Jeśli Spięty z Lao Che nazwał swój solowy album „Antyszanty”, to myślę, że w przypadku twórczości Kirszenbaum mogę zaryzykować określeniem – antyfolk.
Folku słyszymy tutaj dużo, od słowiańskiego przytupu po folk anglosaski i klezmerski, a w połączeniu z szeroko rozumianą muzyką alternatywną, daje nam to zupełnie nową jakość. Teksty nawiązują do historii o Golemie, o Buce, o Chochole, o Stasiu Szczurołapie, lecz są to współczesne wersje tych istot, ponieważ mają do czynienia z dronami, dyskietkami czy z coca colą.

Kiedy słuchamy albumu „Stypa komedianta” czy epki „Golem XV” można odnieść wrażenie, że to zespół co najmniej trzy lub nawet czteroosobowy. Duetowi udaje się to osiągnąć za pomocą genialnego wynalazku o nazwie looper, który jest cyfrowym następcą leśnego echa. Ale to co targnęło na moje emocje, to niesamowite budowanie napięcia, komponowanie znane z muzyki mainstreamowej. Subtelność, radość, groza, tajemniczość, szczęście, poczucie odkrycia. Właśnie to czuję kiedy słucham młodego krakowskiego duetu Kirszenbaum.

Bardzo polecam, abyście zapoznali się z ich dwoma wydawnictwami, które łącznie mają aż 14 utworów. Jak dla mnie – tylko 14.

Macie także niesamowitą okazję zobaczyć ich na żywo na scenie Klubu Spirala, w ramach cyklu, który nazywamy spiraląROOM. Tak, dobrze się Wam kojarzy nazwa, to od nazwy Boilerroom. Przeżywanie koncertu, gdzie scena umieszczona jest w środku, gdzie nikt nie stawia ogrodzenia, gdzie nie ma dzikich tłumów i ścisku, „(…) a w każdym ścisku leją w pysk”, jest uczuciem dużo wznioślejszym.

Mógłbym tak długo o nich pisać, ale zdecydowanie lepiej się ich słucha.

Zapraszam 7 marca na koncert, który może odmienić Wasze postrzeganie współczesnej muzyki ze starą duszą.

Antyfolk, czyli Buka, Chochoł, Golem z dyskietkami, coca colą.