Oczami Blondynki
15.04.2020 / Katarzyna JankowskaNie znoszę stereotypów, są krzywdzące i niesprawiedliwe. Tak ja Blondi buntuje się
i nienawidzę jak faceci traktują mnie jak słodką idiotkę. Chociaż czasem
z premedytacją trzepoczę rzęsami i robię z siebie bezradną kretynkę. Sprawdza się. Faceci są tak samo naiwni jak blondynki. ”Być kobietą oznacza przejebane. Z drugiej strony, poszerzając kwantyfikator: być człowiekiem oznacza przejebane.”
Nie zgadniecie kogo właśnie zacytowałam. Sama byłam w szoku, że facet, w dodatku stand-uper może w tak nieświadomy sposób sprawić, że w końcu lepiej się poczuję. No właśnie za stand-upem również nie przepadam. Wkurzają mnie te ciągłe wulgaryzmy. Było nie było jestem kobietą, istotą delikatną, a te przekleństwa a fe…
A jednak okazuje się, że błyskotliwy, cyniczny obserwator pokazujący świat w nieco krzywym, prześmiewczym zwierciadle może przemówić do moich jakże wrażliwych zmysłów. Stund-uper to taka przebrana blondynka, która z premedytacją robi z siebie idiotkę, by pod kamuflażem wszechobecnych kurw i sukinsynów przekazać kawał dokładnie przemyślanej, prześmiewczej wizji rzeczywistości.
„Łapy precz od żartów” to taka zebrana w książkę wymiana zdań dwóch stund-uperów Gizy i Stramika. Czytając może nie płakałam ze śmiechu, ale wielokrotnie musiałam przyznać im rację, a sami wiecie jak ciężko kobiecie przyznać RACJĘ FACETOWI!!! Zwłaszcza, że właściwie większość poruszanych tematów dotyczy mnie bezpośrednio. Trafność spostrzeżeń zbiła mnie totalnie z tropu. No i jeszcze, żeby mnie całkowicie dobić ten wulgarny Stramik rzuca tekstem godnym wielkiej wieszczki, że podkreślę formę żeńską: „I nadal w stand-upie szukam siebie. Chcę eksplorować swoją psychikę, jaźń, swoje życie – w poszukiwaniu komizmu, ale też jakkolwiek pretensjonalnie znów to zabrzmi- jakiejś prawdy. O świecie i o sobie.” No i co szczęki opadły? Stund-up to jednak coś więcej niż chamskie wygłupy na scenie. Hmmmm to poszukiwanie prawdy o sobie… o świecie… prawie jak Proust tylko śmieszniejszy
i ciekawszy ( z całym szacunkiem dla wielkiego pisarza, bywał nudny ). Kolejna uwaga Gizy już mnie nie zdziwiła, akurat tego stund-upera zawsze lubiłam, a więc jak przeczytałam „robię stund-up o wszystkim, co mnie dotyczy, mnie wkurza i mnie interesuje” mogłam już tylko grzecznie pokiwać głową i potulnie powiedzieć dawaj chłopie pewnie się z Tobą zgadzam. No i tak było. Wszystko o czym czytałam w tak grubiański, ale jakże trafny i śmieszny sposób podsumowuje to co ja właściwie myślę. Też wkurza mnie głupota polityków, świętoszkowatość Polaków, sztucznie nakręcany rasizm czy też gwiazdorstwo celebrytów.
No tak okazuje się, że stund-uper ma wiele wspólnego z zakonspirowaną blondynką.
Z pełną odpowiedzialnością polecam nowe dziecko Gizy i Stramika. Książka zachwyci nie tylko miłośników stund-upu, ale także takich sceptyków jak ja. W tym trudnym okresie przymusowej kwarantanny duża dawka inteligentnego, choć nieco ostrego humoru przyda się każdemu.