„REJS” czy prawdziwe życie?

08.04.2020 / Łukasz Kwaśniewski

Kto by nie zabrał się teraz w rejs, ale bez misia. Misie i dzieci zostają w domu. Oczywiście jest to podróż służbowa. Po śniadaniu, obowiązkowa gimnastyka z trenerem. Nikt od tego nie ucieknie, pokoje są sprawdzane. Po gimnastyce chwila na wypicie kawy i ploteczki na temat nowego KaOwca, który dostarczy wieczorem rozrywek. Wiadomo, że to mężczyzna, w sile wieku, postawny, mógłby mieć trochę więcej włosów na głowie, ale natura postanowiła umieścić je na pozostałych częściach ciała bardziej obficie.

O 11:30 odbędzie się zebranie, na którym zostanie wybrany komitet rejsu, oczywiście to tylko pozory, że o czymkolwiek decydujemy. Są opóźnienia, jak zwykle. Nieduże, ale w tym czasie mamy chwilę na przeskanowanie towarzyszy podróży. No niby wszyscy tacy sami, dwie ręce, dwie nogi, ale kiedy już do głosu doszły głosy stworzyły się podgrupy. Przewodniczącym został KaOwiec, a zastępcą Pan, który go wskazał. Oczywiście w poważnych instytucjach takie głosowanie uznano by za nieważne. Zaproponowano zatem trzy warianty głosowania i teraz nie wiadomo jaką metodą głosowania wybrać metodę głosowania?

Przyszedł czas na przerwę obiadową wraz z krótką drzemką. Zbiórka o 16. KaOwiec poprowadzi pierwszą część rozrywkową. Przy bufecie okazało się, że wilki morskie żywią się głównie mięsem, wegetariańskie są tylko ziemniaki i chleb, no i kiszony ogórek, ale on dodawany jest tylko jako zagryzka do alkoholu. Oczywiście przy takiej ilości wydawanych posiłków zaszło kilka pomyłek, co znowu skłóciło naszych gości. Najdziwniejsze było to, że komuś przy stoliku z talerza zniknął krupniok, czyli śląski kawior.

Teraz sjesta i zaczyna się podglądactwo. Inżynier Mamoń przez lornetkę obserwuje gładką skórę pani Joli, kiedy żona pyta co obserwuje ten zdobył się na najpiękniejszy opis przyrody. Ja w to uwierzyłem, Mamoniowa do końca nie.

Uwaga. Zaczynają się „kalambury”. I tutaj pojawiły się kolejne niedociągnięcia. Na pytanie „Zwierze domowe, hodowlane, występujące nad Wisłą. Podać jego odgłos?” Wyszła krowa, a chodziło o konia i nie miał być to galop, a odgłos paszczą. Pytania okazały się tendencyjne.

Zaczęły się pierwsze oznaki buntu i wandalizmu: w toalecie na ścianie ktoś napisał „głupi KaOwiec”. Kiedy z przecieku dowiemy się o urodzinach kapitana przewodniczący w tajemnicy ogłosi próby. Artystyczna trupa woni jak ze starej szafy.

Pozostali oczekują na efekt ich pracy. Na ławeczce obok Mamoń opowiada Sidorowskiemu o kondycji polskiego kina. Nuda panie, nic się nie dzieje, kompletny brak akcji i te twarze aktorów bez wyrazu, aż chce się wyjść z kina. Wstaje i wychodzi z kadru.

I kto za to płaci? Pan płaci, Pani płaci. My płacimy, społeczeństwo.

 

Wariacja na temat filmu „Rejs” w reżyserii Marka Piwowskiego, 1970.

„REJS” czy prawdziwe życie?