Życie muzyką pisane

07.09.2020 / Bogusław Ziębowicz

Muzyka – odwieczna siła struktur dźwiękowych nierozerwalnie związana z rozwojem cywilizacji, towarzysząca człowiekowi od samego początku jego obecności na planecie Ziemia.

W moim przypadku towarzyszy mi od 1973 roku. Najpierw słuchałem jej bezwiednie jako niemowlę, po prostu była obok mnie – mijaliśmy się. Nasze drogi w sposób świadomy skrzyżowały się późną jesienią 1982 roku, kiedy to rodzice kupili mi radiomagnetofon Grundig Unitra ZRK RM 201 oraz zestaw dziesięciu błękitnych kaset magnetofonowych Stilon C-90. Niedługo po tym wydarzeniu odkryłem na falach eteru program III Polskiego Radia i audycje muzyczne w nim prezentowane: Lista Przebojów Marka Niedźwieckiego, MiniMax Piotra Kaczkowskiego, Wieczór Płytowy Tomasza Szachowskiego i Tomasza Beksińskiego, Studio El-muzyki Jerzego Kordowicza. Doznałem wtedy olśnienia, to jakby ktoś otworzył dla mnie bramy do innych, baśniowych światów. Wszystkie elementy układanki połączyły się w jedną, spójną całość. Miałem źródło, z którego mogłem wybierać muzykę oraz sprzęt do jej rejestrowania. Parę lat później mój zestaw muzyczny powiększył się o gramofon Unitra Emanuel G-902 oraz czarny wzmacniacz Unitra PW 8040 wraz z zestawem głośników Altus. Zacząłem kolekcjonować płyty winylowe. Powoli powstawał nasz mały intymny świat – mój i muzyki. Słuchanie muzyki stało się moją pasją, która trwa nieprzerwanie już ponad trzy dekady. Połączyła nas nić wspólnych przeżyć. Zacząłem odkrywać nowych, niesamowitych artystów i ich twórczość, która towarzyszy mi każdego dnia. Moje życie zaczęło być pisane muzyką. Z wszystkimi wydarzeniami mojego życia kojarzy mi się jakiś utwór muzyczny, jakaś płyta, jakiś wykonawca. Tak, jak Aborygeni mają swoje fascynujące opowieści o przeszłości Australii ja też mam swoje opowieści – opowieści o muzyce.

Cztery lata temu we wrześniu postanowiłem się moimi opowieściami podzielić z Wami. Impulsem do działania był mój kolega z pracy Jarek, z którym od ponad piętnastu lat w jednym pokoju próbuję rozwijać się naukowo na wydziale Mechanicznym Technologicznym Politechniki Śląskiej. Powiem nieskromnie, że całkiem nieźle nam ta nauka wychodzi. Jarek to niepokorna dusza, która uzmysłowiła mi, że Politechnika Śląska to nie tylko nauka ale i kultura, którą reprezentuje CKS Mrowisko i Klub Studencki Spirala i mogę się tam wpasować z moją muzyczną pasją. Wybrałem się do tej uczelnianej świątyni kultury z duszą na ramieniu, malutkim biznesplanem i głową pełną marzeń. Szło mi się bardzo dobrze bo mój wydział i CKS Mrowisko dzieli przepiękny park, który późnym latem zaczyna skrzyć się wszystkimi kolorami tęczy. Jak zwykle w ważnych dla życia chwilach słońce świeciło jakby bardziej intensywnie. Po drodze przypomniał mi się utwór zespołu Dead Can Dance Children of the Sun z płyty Anastasis.

„…We are the children of the sun

Our journey’s just begun

Sunflowers in our hair…”

Nawet nie wiem kiedy stanąłem na progu CKS Mrowisko i mojej nowej życiowej drogi. Przywitał nie Łukasz manager Klubu Studenckiego Spirala, z którym wcześniej rozmawiałem telefonicznie o moim pomyśle. To on po kilku minutach rozmowy wypowiedział słowa, które zaważyły na moim dalszym życiu: „Biorę to”. I stało się! Urodziłem się na nowo a wraz ze mną urodził się Dobry wieczór z płytą winylową moje pierwsze muzyczne dziecko. 25 listopada 2016 roku po raz pierwszy dla szerszej publiczności zacząłem snuć opowieści o muzyce. I to nie przypadek, że pierwsze spotkanie dotyczyło muzyki zespołu Dead Can Dance …

Dziękuję za te cztery lata i proszę o więcej!

Chwilo trwaj!

Nie byłoby Dobrego wieczoru z płytą winylową bez Krzysztofa – właściciela firmy MediaHit – i jego współpracowników Piotra i Romana. To od nich nauczyłem się pokory jeżeli chodzi o sprzęt audio.

Naszym Aniołem Stróżem jest Katarzyna – kierownik CKS Mrowisko. To od niej zależy bardzo wiele …

To pisałem ja – Ziębowicz Bogusław, opowiadacz drugiej klasy.

Życie muzyką pisane